Karpatka bez tradycji |
Ciasto parzone:
1/2 kostki masla
1 szklanka wody
1 szklanka maki pszennej
5 jajek
1 lyzeczka proszku do pieczenia
+ troche kaszy mannej do wysypania formy do pieczenia
Maslo z woda rozpuscic i zagotowac w garnczku, ( NIE zestawiac z gazu ! ) wsypac szklanke maki i energicznie mieszac ( najlepiej drewniana lyzka ) az zrobi sie jednolite, blyszczace ciasto ( trwa to dosyc krotko ).
Poczekac az przestygnie, wbic jajka, dodac proszek do pieczenia i zmiksowac na jednolita mase, ciasto nie jest ani zbyt lejace, ani geste, raczej kleiste.
Forme 26 cm ( ja uzylam okraglej, ale moze byc prostokatna ok. 23/32 cm ) wysmarowac roztopionym maslem i obsypac kasza manna.
Wylozyc pierwsza polowe ciasta i piec w piekarniku nagrzanym do 200 stopni przez 25-30 minut.
UWAGA!!! Podczas pieczenia nie otwierac piekarnika, bo ciasto siadzie!
Tak samo upiec druga czesc ciasta.
Krem:
ok. 300 gram truskawek wczesniej oczyscic i umyc i pozostawic na sitku zeby dobrze ociekly z wody
500 gram serka mascarpone
1/2 szklanki cukru pudru
2 lyzeczki esencji waniliowej
300 ml smietany kremowki
Mascarpone wymieszac z cukrem pudrem i esencja waniliowa.
Smietane ubic na sztywno ( nie przebic, zeby nie zrobilo sie maslo ), polaczyc delikatnie mieszajac z mascarpone.
Krem wylozyc na przygotowany spod, rozlozyc truskawki zostawiajac kilka do dekoracji. Przykryc wierzchem, obsypac cukrem pudrem, rozlozyc reszte truskawek i gotowe!
Przed podaniem schlodzic.
Smacznego :)
Male uwagi do ciasta:
Pierwsza partia ciasta, ktora pieklam byla odrobine wieksza ( tak, ze placek siegal swobodnie do samych brzegow formy. Wyrosly przez to ladne scianki spodu.
Po upieczeniu pierwszej czesci wyjelam ja od razu z piekarnika przez co srodek nieco opadl ale scianki pozostaly ( normalnie ciasto powinno stygnac w wylaczonym, nie otwieranym piekarniku ).
Ale potrzebowalam formy, wiec zostawilam ciasto chwile do przestygniecia, zeby nie poparzyc palcow ;) Nastepnie wyjelam je ostroznie z tortownicy na kratke do calkowitego ostudzenia.
Druga porcja ciasta byla nieco mniejsza, tak ze wyszedl z tego po delikatnym rozciagnieciu lyzka okragly placek, ale tym razem do brzegu formy brakowalo mu z ok. 2 cm, sam dorosl podczas pieczenia ;)
Po upieczeniu tym razem nie otwieralam piekarnika i pozostawilam go do ostudzenia w srodku, zeby gorki Karpat nie opadly ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz